Ech, powrót do rzeczywistości niezmiernie boli. Dwa dni, w które przeniosłam się w czasy średniowiecza bezpowrotnie minęły. Pozostaje jedynie odliczać kolejne dni pozostające do następnej imprezy, czyli hmm...Grunwaldu.

I tym razem turniej po stokroć zaliczam do udanych, choćby ze względu, że z nieznanych sobie przyczyn zostałam księżniczką Agafią i przyszło mi odgrywać własny ślub:) Dopisało doborowe towarzystwo, wiele atrakcji, w tym pokazy konnych łuczników, oraz długo wyczekiwany przez wszystkich film "Dawno temu w Iłży", który po wielkich trudach wreszcie trafił na duży ekran. Długo by się rozpisywać i zatapiać we wspomnieniach, powiem (napiszę) więc tylko, że naprawdę warto wpaść kiedyś na taki turniej, nawet jako turysta, bo jest co potem wspominać na całe życie.
A wszystkim tym, których zainteresowała ta impreza, ale z różnych przyczyn nie dotarli zamieszczam, krótką relację z lokalnego portalu:) I oczywiście jak na księżniczkę przystało, nie mogli mnie w niej ominąć :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz