Deszczowe dni dłużą się strasznie skutecznie odbierając chęć do
robienia czegokolwiek. Dawniej w takie dni wyczekiwano wizyty wiecznie podróżujących trubadurów, którzy za zabawianie dworu otrzymywali wikt i opierunek, nie mówiąc już o wdzięczności ze strony dam. Trubadurzy często byli mistrzami ciętej riposty, lepszej niż ta dr House'a i nie raz swoimi złośliwościami narazili się niejednemu królowi, czy rycerzowi. Dziś ciężko o tak zgrabną satyrę pozbawioną wulgarności.
A oto dowód na to jak można w XII wieku pisać dosadnie, ale bez ordynarności. Przedstawiam Pastorellę znanego trubadura Marcabru, w wykonaniu niesamowitego JACKA KOWALSKIEGO (polecam oczywiście jego płytę stworzoną na wzór trubadurskiej podróży po najciekawszych pieśniach średniowiecza).
Pieśń jest o pastereczce i nie ukrywam, że cieszy się dużym powodzeniem na wszelkich turniejach rycerskich podobnych imprezach.
0 komentarze:
Prześlij komentarz